W oczekiwaniu na rozwiązanie

Na zwolnienie przeszłam w 7 miesiącu ciąży. Od początku czułam się dobrze, w pierwszym trymestrze właściwie nie miałam objawów (oprócz wrażliwości na zapachy zmywarki oraz smażonej cebuli... takiej do pierogów:P). Praca pozwalała odkleić się od natłoku myśli związanych ze zmiana sytuacji życiowej. Jednak pod koniec 7 miesiąca organizm już dawał znaki, że czas zwolnić tempo i odpocząć. Moja praca  jest typowo biurowa i wiąże się głównie z siedzeniem przy biurku i komputerze. To był sierpień i już na prawdę ciężko było mi wysiedzieć w pracy, spuchnięte nogi i stopy, bolący kręgosłup. Pamiętam, że na początku to był prawdziwy wypoczynek fizyczny i psychiczny. Potem zaczęłam rozmyślać o porodzie i o tym jak to będzie... trochę te myśli wierciły mi dziurę w mózgu. Postanowiłam wykorzystać ten czas jak najlepiej i dla spokojności podjęłam wcześniej kilka działań które pomogły mi przetrwać czas do porodu.




Oto moja lista aktywności:

1) wydatki związane z pojawieniem się dziecka: już dużo wcześniej zaczęłam kompletować listę rzeczy które mam zamiar zakupić (cała wyprawka do domu i szpitala i jeszcze więcej w excelu), żeby mieć orientacje w kosztach - o tym napiszę osobny post. Polecam zrobienie takiej listy. Można ustalić - co chcemy kupić, zorientować sie na rynku - co jest dostępne, oraz na czym możemy przyoszczędzić rezygnując z zakupu w ogóle lub kupić z 2 ręki;

2) kompletowanie wyprawki domowej i szpitalnej: najlepiej robić to stopniowo, nie wszystko na ostatnia chwilę :D tutaj również należy sie osobne rozpatrzenie w indywidualnym poście;

3) aranżacja pokoiku dziecięcego: jeżeli macie miejsce na oddzielny pokoik dla dziecka lepiej zaplanować sobie wcześniej jakich mebli potrzebujecie i czy wszystko pomieści sie w waszym metrażu ;). Nie jest to niezbędne na początku, bo wiele rodziców i tak bierze malucha do siebie do sypialni na kilka pierwszych tygodni/ miesięcy, ale dzięki wcześniejszemu rozeznaniu zaoszczędzimy czas jak już maluch będzie na świecie. Również w tym temacie zamieszczę oddzielny post oraz pokaże z czego można skorzystać żeby sobie pomóc;

4) czytanie książek i prasy tematycznej: kilka książek miałam zakupionych jeszcze na początku ciąży a kilka pożyczonych. Nie czytałam ich od deski do deski, raczej wybiórczo, to co akurat mnie interesowało najbardziej. Jeżeli chodzi o prasę to czasami szarpnęłam się na coś z kiosku, zamawiałam tez archiwalne gazetki z internetu. To będzie temat na kolejny oddzielny post;

5) rozmowy i spotkania z mamami, które już przeżyły to co mnie dopiero czekało. Osobiście bardzo mi to pomagało uporać sie z myślami na temat porodu, połogu i pierwszych dni z maluchem. Przy okazji zdobyłam wiedzę na temat warunków w poszczególnych placówkach i mogłam sobie przynajmniej częściowo wyobrazić co mnie czeka;

6) spacery: ja nie mogłam być bardzo aktywna w ciąży, ale starałam się chociaż trochę spacerować i oddychać świeżym powietrzem, żeby dotlenić tego szkraba w brzuchu. Po spacerze tez lepiej spałam. Dobrze jest sie ruszać przed porodem, wiec jeżeli tylko masz możliwość maszeruj, spaceruj bądź aktywna, może trochę lżej zniesiesz męki porodu :) bo prawdopodobnie (jak większość kobiet) czeka Cię maraton na porodówce;

7) czas na głupotki: żeby tak całkiem nie sfiksować raz na jakiś czas robiłam coś żeby sie odmóżdżyć: oglądałam głupi serial w TV, krzyżykowałam  muliną jakiś pejzaż, czytałam dla odmiany pudelka czy kozaczka, żeby tak zupełnie nie zwariować;

8) czas na sen: wierz mi na słowo to ostatnio moment żeby sie wyspać - jeżeli tylko możesz śpij ile wlezie bo od porodu do nie wiem kiedy (u mnie do 3 miesiąca dziecka obecnie na pewno) już sie nie wyśpisz. Pierwsze doby w szpitalu są zazwyczaj nieprzespane albo bardzo mało przespane. Do domu wraca się niczym zombie a to dopiero początek. Karmienie co chwila i uroki połogu wcale nie pomagają, jak prześpisz ciągiem 3h to medal dla Ciebie i bobasa... więc korzystaj kobieto, potem sobie powspominasz jak to fajnie było spać 10h :D

CONVERSATION

0 komentarze :

Prześlij komentarz


Do
góry