Z Jasiem kończymy właśnie 3 miesiąc. Od 2 tygodni nie możemy się dogadać. Zaczęłam przeglądać internet i wyczytałam, że to prawdopodobnie kryzys 3 miesiąca związany ze skokiem rozwojowym między 11 a 12 tygodniem. Przed dwoma tygodniami Jasio był już na prawdę super dzieckiem, wydawało mi się, że zaaklimatyzował się w domu, ustalił mi plan dnia, ładnie jadł, zasypiał i bawił się. Przy tej całej opiece miałam jeszcze czas, żeby ogarnąć dom. Czułam się szczęśliwa mamą i żoną. Po porodzie, połogu, ciężkim czasie dla naszej trójki zaczęłam dostrzegać w pełni uroki macierzyństwa.
To co takiego zaczęło się dziać, co przerwało naszą sielankę?:
- Trudności w przystawieniu do piersi we wszelakich pozycjach, do tej pory w nocy karmiłam na leżąco a w dzień na wpół siedząco (brzuch do brzucha lub synek na wpół siedząco bokiem do mnie z główka w stronę piersi). Nie było żadnego problemu, a ostatnio jest jeden wielki płacz nie można go przystawić, odgina główkę, pręży się i denerwuje;
- Zwiększona ilość pobudek w ciągu doby;
- Płytszy i krótszy sen;
- Chęć bycia tylko na rączkach (najlepiej zasypia i śpi w ergonomicznym nosidle);
- Bardzo szybka reakcja płaczem na odłożenie do pozycji leżącej;
- Nagłe ataki płaczu (bawimy się, a po chwili jednak nie jest tak fajnie i nagle płacz wniebogłosy);
- Trudności z wypróżnieniem (zaznaczę, że nie zmieniałam nic w diecie).
Pocieszał mnie fakt, że nie tylko my tak mamy, bo znalazłam ogromną ilość wpisów na forach o innych rodzicach i identycznych jak u nas objawach u ich pociech. Odetchnęłam z ulgą, uznałam, że to normalny etap rozwoju i musimy zagryźć zęby i być przy dziecku, jakimś cudem nie wylądować w psychiatryku :P
Mamo, napiszę teraz jak się czułam, jeżeli dopiero Cię to czeka albo jesteś w trakcie - nie łam się! Nie jesteś sama i masz prawo czuć się okropnie i mieć myśli rodzaju:
- Nie potrafię karmić piersią!
- Moje dziecko się nie najadą!
- Jestem beznadziejna!
- Tracę nerwy i równowagę!
- Nie dam rady!
- Przechodzę na mieszankę! Zaznaczam, że nie mam nic przeciwko jeżeli zdecydujesz/ zdecydowałaś się przejść na mieszankę. Jeżeli jednak nie brak Ci pokarmu, maluch ładnie przybiera na wadze i chcesz dalej karmić piersią, nie poddawaj się, przezwyciężysz te trudności!
- Nie potrafię się zająć własnym dzieckiem!
- Jestem złą matką!
wszystko powyżej, to chory wytwór Twojego zmęczonego mózgu i ciała, które po dwóch tygodniach maja dość i się buntują. Wcale Ci się nie dziwie - ja myślałam, że oszaleje. Teraz chyba jestem na końcówce (bo to już 2 tydzień) i padam na twarz. Jednak nie wierz w to! Ta chwila słabości minie i odzyskasz siły i radość życia! Jesteś wspaniałą mamą a Twoje dziecko kocha Cię bezgranicznie.
U nas, oprócz skoku rozwojowego związanego z rozwojem układu nerwowego u malucha i co raz mocniejszym odbiorem bodźców, na zachowanie jak powyżej mogło mieć wpływ szczepienie w 3
miesiącu, tworzenie się zalążków zębów (Mały faktycznie gryzł smoczka i coś mu tam nie pasowało), ewentualna nietolerancja laktozy (jesteśmy w trakcie badań). Osobiście głównie obstawiam skok i zęby :).
Teraz kilka wskazówek, które nam pomogły przetrwać ten czas (to własna inwencja oraz porady uzyskane po konsultacjach ze znajomymi mamami i położną (zanim cokolwiek zrobisz czy podasz dziecku jakikolwiek lek skonsultuj się z pediatrą i upewnij, że bobas fizycznie jest zdrowy oraz przeczytaj ulotki i sposób dawkowania ewentualnych suplementów/ leków):
- Dużo przytulaj i noś - wiem, że to trudne, jednak wymieniaj się z mężem/ partnerem albo poproś kogoś o pomoc w tym trudnym czasie;
- Jeżeli już Ci siadają nerwy wyjdź z domu chociaż na 5 minut odetchnij i oderwij się od tego;
- Jeżeli już uda Ci się uśpić dziecko i masz dla siebie godzinę to zrób coś faktycznie dla siebie! Olej porządki, jesteś wykończona, weź gorąca kąpiel/ prysznic, zjedz ciepły posiłek, zregeneruj się, nie jesteś robotem :);
- Odciągaj mleko i podawaj z butli, jeżeli dzidzia jest głodna i stan się nasila a Ty wiesz, że za chiny nie uda Ci się przystawić bobasa. Ty się denerwujesz i dziecko też to wyczuwa (odciągnij nawet zapas, przecież tata może Cię wyręczyć również w tej kwestii). Ja w tym ciężkim okresie przystawiałam Jasia zawsze na śpiocha lub też zastępując smoczek piersią i to dużo pomagało. Gdy już na prawdę było kiepsko, dawałam lub częściej mąż podawał w butli odciągnięty pokarm. Dziecko najedzone i ja spokojna;
- Jeżeli chodzi o brzuszek to podaję dicoflor (probiotyk) i espumisan na odgazowanie - jest dużo lepiej;
- Jeżeli chodzi o ząbki (widzę, że mały pcha rączki do buzi i tam świdruje niemiłosiernie) to daję do pogryzienia swojego palca (oczywiście umyte ręce), gryzaczek (można schłodzić w lodówce), troszkę tamtum verde na palcu (położna mówiła ze ma jakiś tajemny składnik, który pomaga i faktycznie tak jest) oraz żel na ząbkowanie;
- Jeżeli chodzi o nietolerancję laktozy to dałam zawartość pampersa do zbadania a profilaktycznie w dzień odciągam przez ok. 1 minutę przed karmieniem porcje pokarmu (tam jest najwiecej laktozy) i podaję pierś tuż po odciągnięciu.
We wszystkim nieoceniona jest pomoc taty. Tato miej cierpliwość do Mamy, to ona spędza mnóstwo czasu z bobasem i czasami ma dość - uwierz w nią i bądź jej pocieszeniem. Może być zdołowana, przecież do tej pory jej tak świetnie szło a teraz co? Pomyśl o niej jak o swojej kobiecie, która też potrzebuje wytchnienia, wspieraj w czym tylko możesz, a przy okazji buduj więź z maluchem :)
Razem dacie radę!!! Powodzenia!
0 komentarze :
Prześlij komentarz