Życzliwość dla Mam


Czy świat jest dla mam życzliwy? Tak mnie naszło... na takie oto przemyślenia, na skutek przeróżnych, codziennych sytuacji, jakie mnie spotykają. Myślę, że temat trzeba ugryźć z dwóch perspektyw: mamy w ciąży z bobaskiem jeszcze w brzuszku i mamy z bobaskiem w wózeczku. 

Mama w ciąży 

Pamiętam jak byłam w ciąży, już takiej widocznej, to czasem, bo nie zawsze, ustąpiono mi miejsca w autobusie, kilka razy zaproszono mnie bez kolejki do kasy w supermarkecie czy w drogerii. I było mi miło, że ktoś zauważył i uwzględnił fakt, że mam małego człowieczka w brzuszku i może być mi nieco ciężej. Z tamtego okresu mam dwa niemiłe wspomnienia:

Koniec sierpnia, upał, przystanek w słońcu i ja w 7 miesiącu ciąży na tym przystanku, czekam na autobus. Ławka cała zajęta, 2 miejsca przez młodzież 14-16 lat i jedno przez kobietę ok. 30 lat. Nie jestem typem wojownika, więc stoję potulnie w rogu przystanku i myślę sobie, że tę chwilkę to jeszcze wytrzymam. Ale oto nadeszły: babcia, matka i bobas w wózku. Mama takiej sporej postury, bujająca wózkiem pod niebo, taka babeczka konkret. I słyszę: patrzcie gówniarze siedzą a kobieta w ciąży stoi!  Do czego to doszło! I to nie było tak wiecie, pod nosem, tylko na całą petę, żeby wszyscy słyszeli ;) i tak oto otrzymałam miejsce siedzące. Koniec z happy endem, ale niesmak pozostał.

Za każdym razem, gdy stałam w kolejce do rejestracji lub potem do laboratorium w przychodni, tylko raz Pani z recepcji zadzwoniła do laboratorium, żeby wywołano kobietę w ciąży przed kolejką, a zazwyczaj musiałam czekać w łańcuszku za cała resztą. Totalna zlewka, a przecież stoję w przychodni! Raz jeden tylko Pan około 30-tki wpuścił mnie przed siebie. 

I teraz już słyszę te głosy, że bez przesady, kiedyś to kobiety pracowały na polu i rodziły w polu i.t.d. Ale wiecie co? Czy normalnego, zdrowego człowieka nie stać na trochę empatii? Kobieta, szczególnie pod koniec ciąży naprawdę może się czuć paskudnie, często nie panuje nad swoim ciałem bo zaczyna rządzić już maluszek, dlatego proszę Cię:

  • Ustąp mi pierwszeństwa w autobusie, na przystanku, może mam spuchnięte nogi, żylaki, może mi słabo bo dźwigam dodatkowe naście kilo !
  • Przepuść mnie w kolejce do lekarza, przecież nie wpycham się specjalnie na złość Tobie, tylko spóźniłam się bo np. miałam poranne mdłości ! Musiałam przyjechać na kontrolę chociaż ledwo wstałam z łóżka 
  • Przepuść mnie w kolejce w sklepie, nie mam siły stać na końcu tasiemca, robię zakupy dla starszego dziecka na obiad albo może chciałam tylko wodę no i pączka, bądź tak miły :) 

Mama z wózkiem 

A może lepiej znowu kolejna baba z wózkiem ?! Ostatnio mam wrażenie, że społeczeństwu baba z wózkiem przeszkadza:

Idę na spacer, po drodze zachodzę na chwilę do popularnego supermarketu, po dosłownie kilka rzeczy. Wychodzę po 10 minutach wqrwiona bo nie zdołałam kupić wszystkiego. Jestem  spocona jak szczur i umęczona, bo przepychałam się co chwila z przepraszam na ustach żeby dojść do półki. Palety rozpieprzone na środku przejścia, więc nie dam rady przejechać, z drugiej strony przejście zablokował mi koszyk i dopóki nie powiem przepraszam to nikt się nie posunie, a przecież widzą, że jakoś muszę przejechać...szkoda gadać 

Autobus. Ostatnio oglądałam reportaż o komunikacji miejskiej w Warszawie i sobie myślę, bez przesady w 3-mieście chyba tak nie jest... a jednak. Jechałam ostatnio kilka razy i nigdy kierowca nie obniżył podestu żeby było mi łatwiej i nigdy nikt z własnej woli nie pomógł mi wynieść wózka! Serio?! Raz poprosiłam o pomoc to jakiś dziadek się zgłosił a reszta nic nie widzi, nic nie słyszy... Jakaś masakra, a ostatnio to nawet kierowca oburzony był bo akurat tak się trafiło, że jechały 4 wózki , to krzyczał, że ludzie nie mają jak wejść. A co pozostałych 4 wejść to nie ma już w autobusie, nie mogą innymi drzwiami tylko ładują się tymi gdzie my stoimy!? No bardzo przepraszam, że wsiadłam i że gdziekolwiek chcę jechać z tym dzieckiem! 

Ta matka z tym wózkiem to też musi czasami wejść do sklepu i coś kupić, czy gdzieś podjechać, może do lekarza? Przykro mi, że tak jest i takie sytuacje Nas w ogóle spotykają. Co gorsza, to nie jedyna grupa społeczna taka "niewygodna" dla reszty. A starsi schorowani ludzie? A niepełnosprawni? Tez muszą się borykać i to z na pewno dużo większymi problemami. 

Pewnie niektórym mamom, tak jak i mnie, głupio jest prosić Ciebie obcego człowieka o przysługę, dlatego miło by było, gdybyś oprócz czubka własnego nosa zauważył czasem, czy to przyszłą mamę, czy mamę  z dzieckiem, czy to chorego starszego człowieka, a może niepełnosprawnego. To się tyczy wszystkich takich wyjątkowych sytuacji. Wystarczy się rozejrzeć i to zauważyć. Nie oczekuję przecież Bóg wie czego a zwykłego gestu i życzliwości, dla Ciebie to drobiazg a mi bardzo ułatwi życie :)

Co mi się jeszcze nasuwa, to kwestia lokalizacji w jakiej się mieszka. Mam na myśli duże i małe miasto. Sama pochodzę z małego miasteczka, sprowadziłam się do Gdańska na studia i tak zostałam za pracą i się tu osiedliłam. Małe miasto ma to do siebie, że każdy Cię kojarzy i zna, jak nie osobiście to przynajmniej z widzenia. Nie jesteś anonimowy i ludzie są bardziej życzliwi. W mojej"rodzinnej" klatce znam wszystkich sąsiadów i jak analizuję to na 12 mieszkań w swoim życiu odwiedziłam 9 a w całym 4-klatkowym bloku to jeszcze więcej. W wielkim mieście jest inaczej... nie znasz sąsiada, sąsiad nie zna Ciebie i trudno o życzliwe spojrzenie albo bezinteresowny gest. Trochę szkoda... myślę, że to kwestia wychowania i kultury osobistej, trzeba uczyć dziecko empatii, to bardzo ważna rzecz, żeby nie wyrosło na snoba i egoistę. Chciałabym, żeby kiedyś Jaś przyszedł i powiedział: wiesz Mamo a dzisiaj pomogłem starszej Pani nieść siatki z zakupami albo wiesz Mamo a dzisiaj to ustąpiłem miejsca Pani z brzuszkiem... bardzo bym chciała:)

A czy Wy macie jakieś miłe/ niemiłe wspomnienia związane z tematem? 

CONVERSATION

1 komentarze :

  1. http://rozrywka.trojmiasto.pl/Jachimek-pyta-ciezarne-nie-maja-juz-zadnej-taryfy-ulgowej-n111188.html

    OdpowiedzUsuń


Do
góry